Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna www.kropki.legion.pl
Forum gry w kropki -
KLIKNIJ I ZAGRAJ W KROPKI ON-LINE
Zasady gry

 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kropki vs go cz.3
Idź do strony Poprzedna  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następna
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna -> Hydepark
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Pią Lip 25, 2003 2:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szli dobrych kilka godzin, na niebie już od dawna świeciła biala tarcza księżyca otoczona milionem gwiazd. Stanęli dopiero nad ranem by odpocząć i założyć Dzarolowi odpowiedni opatrunek, na miejsce szmaty, którą Leokles trzymał przy jego ramieniu.
Na przystanek obrali miejsce jak zwykle na skraju lasu, niedaleko jeziora z którego dobiegało poranne odgłosy żab i świerszczy.
Położyli rannego przy drzewie. Leokles wzią się za wymianę opatrunku.
- Tylko zakop gdzieś ta zakrwawioną szmate – odezwał się Qzawju, po chwili podszedł do nich szybkim krokiem – jak on sie czuje – zapytał już innym tonem nachylając się nad nimi.
Leokles w tym czasie zakładał już świeży opatrunek na krwawiącą ranę
- Wyliże się – odpowiedział.
- Daj tą szmatę – dodał odbierając od niego zakrwawiony kawałek materiału. Nastepnie wyprostował sie i ruszył w stronę, stojącego nieco dalej Gerloka.
- Zakop to – powiedział, przekazując mu szmate – tylko w miare głęboko.
Młodzik skiną głową, że rozumie.
Qzawju podszedł do Overa który wpatrywał się w horyzont, na którym można było dostrzec pierwsze promienie wschodzącego słońca.
- Nic mu nie będzie - zwrócił się do niego.
- No i po romantyzmie – powiedział ironicznie Over, cały czas patrząc przed siebie.
Qzawju wyszczerzył zęby, w krzywym uśmiechy.
Po chwili Over odwrócił się do grupy
- zostajemy tu godzine – zawiadomił, tak by wszyscy go słyszeli – nie jesteśmy tu bezpieczni – powiedział już nieco ciszej.
Szybkim krokiem podszedł do Leoklesa.
- Będzie mógł iść? – zapytał gdy był przy nim
- Coraz lepiej z nim, chwila odpoczynku przyda mu się.
- Słuchaj Leokles, nie mogliśmy go pochować...
- Wporządku – przerwał, zwracając głowę w jego strone – wporządku, rozumiem, nie wiem czemu wtedy to powiedzialem, byłem nieco zszokowany.
Over kiwną głową, ze rozumie i odszedł po chwili.
Po godzinie w ciągu której każdy nieznacznie odpoczą i coś niecoś zjadł ruszyli w dalszą drogę. Dzarol czuł się już o wiele lepiej, szedł teraz dumnie z opatrunkiem na ramieniu chełpiąc się w duchu dziewiczą raną.
Kolumne otwierali Gerlok i Qzawju, szli w milczeniu rozglądając się za ewentualnym wrogiem, zaraz za nimi ciągna się Dzarol, nieco dalej szli Over i Leokles wyraźnie zajęci rozmową
- ładnie wywinełeś spod miecza tego goisty - mówił over - nie straciłes głowy jak tamci. Nie to żebym cię chwalił za bardzo, ale jak predko nie zginiesz to będzie z ciebie niezły szermierz.
Leokles nie zwracał uwagi na jego pochwały, w glowie miał jeszcze smutek po śmierci Bishopa którego zdążył już nieco poznać i polubić.
- Jesli ten goista skoczył by najpierw na mnie - odpowiedział, głos jego był cichy, pełny smutku i goryczy - to ja bym nie zył.
Over spojrzał na niego z powagą
- Nie powinieneś się zadręczać tym że to ty zyjesz, a nie on - odpowiedział - jeśli pragniesz zostać tym do którego tak usilnie dążysz to musisz się nauczyć dwóch rzeczy, że jedynymi twoimi przyjaciółmi będą towarzysze broni i tym że będa oni się zmienić bardzo szybko.
- A ty, masz jakiś przyjaciół?
Over uśmiechną się nieznacznie.
- W tej chwili to niewiem czy mam, bo możliwe ze już im dawno kurchany usypali.
- A ten Qzawju, widzialem że calkiem nieźle się dogadywaliście.
- Z Qzawju znamy się od dawna, dobry z niego kumpel, ale czy mogę go uznać za przyjaciela. Wspominaliśmy stare czasy, więc znalazł się temat do rozmowy, ale tak naprawde to ciężko się z nim dogadać.
- Fakt, tylko kurwa i kurwa – zaśmiał się Leokles.
- Hehe. No fakt, słownictwa nie ma on na najwyższym poziomie, ale spec od miecza z niego nie kiepski
- No tak, widzialem.
- A on czemu wybral taka droge, droge wojownika i najemnika – zmienił temat Leokles.
- Podobno jego rodzice wpajali mu nienawiść do goistów od malego, więc jak kiedyś wspomniał nie miał wyboru jak tylko obrać droge ku wojnie i nienawiści.
- A ty, ty czujesz taką nienawiśc do goistów?
- Nie, teraz już nie – odpowiedział poważnie – kiedyś może, jak byłem młody to czułem do nich odraze. Ale z czasem zauważylem że oni są takimi samymi ludzmi jak my, sa wśród nich porządni ludzie i skurwysyny, tak jak i u nas kropkowiczów.
Leokles zamyślił się.
- Ty jeszcze czujesz do nich odraze – zapytał Over po chwili, uśmiechajac się.
Leo nie odpowiedział, Overseer kontynuował.
- Kiedyś zmienisz o nich zdanie, zobaczysz.
- Wątpie - powiedział do siebie, tak by Overseer nie usłyszał.

c.d.n.
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Pią Lip 25, 2003 7:58 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zbliżało się popołudnie, na niebie nie było żadnej chmury, tylko słońce na niebieskim tle nieznośnie grzejące. Wokół słychać było co chwile pieśń świerszcza ukrytego gdzieś wśród traw. Poza tym wokół nie było ani żywej duszy.
Grupa kropkowiczów stała na polanie niedaleko lasu wpatrując się w kilka ciał leżących na ziemi, w niewielkich odległościach od siebie.
Qzawju przyklekna przy jednym z nich.
- To chyba kropkowicze – powiedzał, po chwili wstał i rozjerzał się wokół.
- Widzicie – zwrocił się do stojącej zaraz za nim grupy, wskazując na rozoraną ziemie – to ślady konnicy, goiści musieli ich tu ogarnąć, kropkowicze szli duktem, tam dojrzeli ich konni, zaczeli uciekać w strone lasu, tu ich ogarneli i wyrzneli – mówił mentorskim tonem
- Im bliżej bazy tym więcej takich wolnych kompani jazdy goistów – powiedzial Over, spoglądając w strone duktu, znajdującego się około pół kilometra przed nimi
- Skąd oni wiedzą o tej bazie, że tam zmierzają kropkowicze, skąd oni wiedza o planowanym powstaniu? – zapytał Qzawju.
- szpiedzy – odpowiedział Over – po ostatniej wojnie, uzurpator nakazał szpiegować każde większe skupiska kropkowiczów.
- Więc skoro wiedzą że szykuje się powstanie i wiedzą gdzie, to czemu nie zaatakują bazy? - zapytał stojący obok Overa Gerlok
- Właśnie czemu? – dodał Qzawju
- Nie wiem – odpowiedział Over – ale wydaje mi się ze zaatakują, zbierają armie, nawet takie wielkiem imperium jak golandia nie może sobie pozwolic na trzymanie zbyt dużej armii zawodowej, a taki zołnierz kosztuje, a i najemnicy do najtańszych nie należą, poza tym „tajny pakt” o pomocy dla Cheesworldu ktory toczy zaciekłą i krwawą wojne z Warcabnikami z południa, powoduje że sporo stałej armii go walczy dla chwały sojusznika.
- Ciekaw jestem jakimi siłami my dysponujemy – powiedzial nieco ironicznie Qzawju.
- Tego nie wiem – odpowiedział Over – ale jeśli chcemy wziąśc udział w tym powstaniu powinniśmy nieco przyspieszyć marszu, do nocy powinnyśmy być już przy lesie, w którym znajduje się obóz, myśle że do samego obozu leśnymi drogami tez jest jeszcze kilka godzin drogi.
- Trafimy leśnymi drogami do obozu? - Zapytał Leokles – słyszałem że las ten jest dość duży.
- Mam nadzieje – odpowiedział Over z uśmiechem na twarzy. Uśmiech ten był widoczną odpowiedzą na pytanie.
Leo nie powiedzial już nic.
Po chwili ruszyli w dalszą drogę, teraz zdecydowanie oddalili się od duktu, ruszyli polami na których powoli zakwitało zboże, oraz duzymi pustymi łąkami, gdzie rosliny były o wiele niższe. Tuż przed wieczorem dotarli do niedużej rzeczki, która przebrodzili, zaraz za nią musieli przedzierać się przez wysokie do szyi trzciny, w których wałesały się różnego rodzaju płazy. Szli dość szybko gdyż zdecydowanie nie mieli ochoty spać w towarzystwie slimaków, jaszczurek czy wężów, które zapewne nie zauwazyły by że wchodza na teren czyjegoś obozowiska.
Tuż przed nocą udało im się dotrzeć do lasu w wewnątrz którego według tego co słyszeli miał znajdować się obóz kropkowego powstania. Księżyć w pełni oświetlał już miejsce w którym się znajdowali więc nie szli dalej, poza tym w nocy o wiele trudniej było by odnaleźdz odpowiedni kierunek. Rozbili obóz w miejscu w którym stali, jak zwykle na skraju lasu, odpoczynek po dwóch nieprzespanych dobach był im niezbedny i wszyscy, a w szczegolnosci nie przyzwyczajeni do tak długich wedrowek młodzi byli zadowoleni. Poza tym głód nieznośnie dawał o sobie znać.
Mimo że znajdowali się bardzo daleko od najbliższych duktów, Over nakazał żeby zawsze jedna osoba była na straży. Nikt nie protestowal mając na uwadze trupy kropkowiczów, których napotkali tego popołudnia.
Wybór padł na Leoklesa, który jako pierwszy miał nieprzyjemną okazje pilnowania grupy. Usiadł na wielkim kamieniu, parę metrow od ogniska i od przygotowujących się do snu współtowarzyszy
Siedział dobre pól godziny nucąc sobie piosenke barową nieznanego tytułu i autora, która dobrze znał. Dodawało mu to otuchy i nie dawało usnąć, co w tym momencie było praktycznie niemożliwe bo oczy kleiły mu się niemiłosiernie.
Właśnie był przy wstawce „ W piwnicy mnie pochowajcie” gdy nagle jego repertuar przerwał Dzarol ktory wolnym krokiem podszedł do niego i usiadł naprzeciwko, kładąc swój miecz obok.
- Co jest Dzarol, nie możesz kimać? – zapytał spokojnie Leo.
- Wiesz – zaczął nie zwracając uwagi na pytanie Leoklesa – wtedy gdy skoczyłem na tego goiste sparaliżował mnie strach - mowił cicho i wolno, jego głos brzmiał nieco smutnie.
- Mnie tez sparaliżował strach – odpowiedział Leo
- Ale ty zabiłeś tego goiste, zrobiles to, a ja zachowalem się jak byle szczyl, z mieczem na pokaz.
- Przesadzasz....
- Ten miecz – przerwał Dzarol – ten miecz dał mi mój brat, byłem wtedy gówniarz, miałem tylko jego, pewnego dnia dał mi go, było to tuż przed jego śmiercią pod Mazinqourt, a teraz ja bezczeszczę go, nie godzien jestem by go nosić.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał spoglądajac na niego pytająco
- Chce ci go dać.
- Nie moge go... – odpowiedział Leo, wyraźnie zaskoczony słowami ktore usłyszał przed chwilą.
Dzarol uciszyl go gestem
- Będziesz kiedyś wielkim szermierzem wieże w to, wiem że gdyby mój brat żył zrozumiał by mnie, bo on chcial by miał go wielki szermierz, a ja wieże że ty nim bedziesz
Leokles nie wiedzial co odpowiedzieć, Dzarol polozyl mu miecz na kolanach, i odszedł na miejsce w którym spał.
Młody kropkowicz nie znał się na mieczach, na oko ten wydawał mu się niezły, był długi na dwie stopy, rekojeść była zrobiona z dziwnej skury, na srebrnej głowicy widnial napis, którego młodzik nie mógł odczytać, były to dziwne runy, jezyk którego nie znał.
Niedługo potem zluzowali go, przez chwile nie mógł usnąć, jeszcze był zaskoczony podarkiem, który ofiarowal mu kompan. Nad ranem chcial się więcej dowiedzieć o tej broni, a tylko Over i qzawju znali się na tym, z powodów rozumianych tylko przez niego następnego dnia spytał o miecz Qverseera, w odpowiedniej ku temu okazji.

c.d.n.
Powrót do góry
 
 
szwagiereczek



Dołączył: 25 Maj 2003
Posty: 567
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią Lip 25, 2003 8:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trafią czy nie trafią do obozu napadną ich goiści czy nie napadną ...hmmmmmm Wink
Pisz radji pisz:-)
Powrót do góry
 
 
Kaisuj



Dołączył: 30 Lis 2002
Posty: 276
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią Lip 25, 2003 10:47 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niezmierniem ciekaw co na to Dzarol powie i jak to sie ma do jego watku z rezygnacja gry w kropki, pod pretekstem reprezentowania marnego poziomu. Dobre pociagniecie Radji. Zauwazylem jeszcze jedna rzecz. Kazdy rozdzial zaczynasz opisem przyrody. Chyba powoli wpadasz juz w taki nawyk. Zgoda, ze akcje gdzies tzreba umiejscowic, ale czasem scena moze sie wyjasnic na samym koncu. Zreszta Ty dobrze o tym wiesz, bo w drugim epizodzie kilka razy zaskakiwales, zaczynajac jakis rodzial od niezlej sieczki. Ja stawiam, ze jednak dojda do tego obozu, bo przeciesz musimy jakos sie doczekac wielkiego Reda, no i moze jakis watek milosny bedzie i sie bedziemy cieszyc z Bestem...
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Nie Lip 27, 2003 10:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nad ranem po zjedzeniu niedużego śniadania ruszyli w dalszą drogę. Teraz gdy wszelkie drogi i doliny były za nimi nie balio się już konnych podjazdów wolnych kompani goistów, teraz ich głównym przeciwnikiem był las, a raczej krzewy i chaszcze którymi był porośnięty.
Prowadził Qzawju z Overem, za nimi szedł Gerlok i Dzarol, który sprawiał wrażenie jak by wczorajszego dnia nic się nie stało, szedł kłócąc się zawzięcie z Gerlokiem o to kto zaliczył więcej panienek i chociaż obaj nie mieli w tych rzeczach zbyt dużego doświadcznia, a liczby dziewczyn można by policzyć na palcach jednej reki, to jednak obaj kłócili się zawzięcie.
Za nimi szedł wyraźnie zamyślony Leokles, czekający na stosowny moment do rozmowy z Overseerem o mieczu który dostał wczoraj.
Po około półgodzinnej drodze doszli do wąskiej wydeptanej ściezki. Grupa zatrzymała pochód.
- Co robimy? – zapytał Qzawju – idziemy wzdłóż ścieżki czy prosto.
Over rozglądał się wokół, nie dlatego by coś dojrzeć, co było wśród drzew naturalnie niemożliwe. Myślał.
- Weszliśmy do lasu od północy – zaczął po chwili – więc jak dobrze pamietam mape tych okolic, powinniśmy iść wzdłuż ścieżki, na wschód, wtedy będziemy poruszać się w głąb lasu i w stronę obozu.
Nikt nic nie miał do dodania, w końcu dyskusja z Overem ktory orientował się w terenie jak mało kto była zbedna. Ruszyli więc w strone którą wskazał berseker.
Na drodze Over nie musiał już prowadzić, więc cofna się nieco do tyłu, idąc teraz obok Leoklesa, młodziak szybko skorzystał z okazji i zagadną go, Over z miejsca zainteresował się mieczem.
- Dziwie się że ci go dał – odpowiedział, trzymajac go w ręku, jedną reką za ostrze drugą za rekojeść – już wcześnie zwrociłem nań uwagę, ale jakoś wypadlo mi z głowy by go o tą broń zapytać.
- Możesz cos o nim powiedzieć.
Over wyszczerzył żeby.
- Nie znam się na mieczach zbytnio – w tej chwili chwycią silnie za rekojeść i przecią kilka razy powietrze – jest bardzo lekki, w sam raz do szermierki, na bitwe tez się nada, zapewne tnie kolczugi jak zwykły materiał.
Już miał oddawać miecz Leoklesowi, gdy nagle zwrócił uwage na runy którymi zapisana była srebrna głowica.
- Nie wiem co oznaczają – powiedział młodzik, widząc że Over wpatruje się w napisy.
Berseker tez kiwał głową przecząco
- Tez nie wiem.
- To bardzo stare runy – odpowiedział po chwili i zamyślił się
- Znasz legende o czterech mieczach? – zmienił nieznacznie temat Over.
- Nie – odpowiedział Leo kiwając przecząco głową.
- Kiedyś, wieki temu, wtedy gdy jeszcze o kropkach nikt nie słyszał, istniały tylko cztery wielkie królestwa, były to Golandia, Cheesworld, Wielkie krolestwo Scrabble i Warcabnicy. Toczyli oni wielkie wojny miedzy sobią, o ziemie, łupy i dominacje. I walczyli by tak pewnie po wsze czasy gdyby nie pewien przypadek. Pewnego dnia na ich odizolowany wcześniej ląd najechała ogromna armia, do dziś nikt nie wie skąd się wzięła i dokad zmierzała. Wtedy to wielkie królestwa zjednoczyły się i wspólnie rozbiły wielką armadę w bitwie na szarych bagnach. Na cześć tego zwycięstwa najlepsi kowale i płatnerze z czterech królestw stworzyli, cztery miecze, dla każdego z czterech krolów. Miały one symbolizować pokój i zjednoczenie ich krajów na wieki.Jednak tak jak się można było spodziewać zadowolenie z sukcesu nie trwało długo, sojusz upadł, a kraje wróciły do krwawych i wyniszczających wojen.
- Chyba nie myślisz, że ten miecz... – zapytał Leo, po wysluchaniu opowieści.
Over uśmiechna się nieznacznie
- To legenda, mit o stworzeniu, tak naprawde to nikt nigdy nie wiedział czy miecze te kiedykolwiek istaniały. W starych księgach mówiono że potrafią przeciąć najtwardszy metal i a ich ostrza nigdy się nie stepią. Mówiono że przepływa przez nie magia.
Leokles uśmiechna się nieznacznie,
- Słyszałeś kiedyś o Krwawym Lauferze? – zapytał po chwili Over
- Tak.
- Chodziły sluchy że posiadal on jeden z legendarnych mieczy krolów, jednak po jego śmierci nie znaleziono go, wtedy to po raz ostatni mówiono o mieczach, zreszta wiekszość ludzi już dawno włozyła tą legende między bajki dla dzieci.
- Czy ktoś potrafił by odczytać te runy – zapytał Leokles, spoglądając na głowice z widniejącym napisem.
- Wątpie – odpowiedział Over, kiwając przecząco głową – te runy są bardzo stare i nawet w momencie gdy miecze wykuwano prawie nikt już tego języka nie używał. Wtedy tylko nieliczni go jeszcze pamietali, teraz już raczej nikt go nie zna.
- A jak wedle legendy miał brzmieć napis na mieczu.
Over milczał przez chwile, po czym wyrecytował:
- „By pamiętano o czasach gdy mrok ogarniał ziemie, a wrogie zastępy ciągnęły ku zagładzie naszego świata. Czas gdy cztery królestwa zjednoczyły się i we wspólnej potędze zniszczyły zło”.
- Każda część napisu widniała odzielnie na czterech różnych mieczach - ciągną - tak że całość można było odczytać tylko mając wszystkie miecze.
- Widze że znasz te legende dośc dobrze.
- W młodości nieco się nią interesowałem, ale im bardziej człowiek dorasta, tym mocniej stąpa po ziemi.
Nie gadali dłużej, gdyż droga którą szli zaczeła rozwidlać się, więc Over potrzebny był z przodu, Leokles tym czasem podbiegł do Gerloka i Dzarola, którzy tym razem sprzeczali się o ilość kropkowiczów w bitwie pod Mazinqourt, Leo jako uczestnik musiał również wrzucić swoje trzy grosze.

c.d.n. wkrótce Smile żegnam i czekam na opinie mojego ulubionego krytyka Kajsuja Smile
Powrót do góry
 
 
szwagiereczek



Dołączył: 25 Maj 2003
Posty: 567
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pon Lip 28, 2003 1:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No ,no, to chyba najlepszy rozdział jaki czytałem ,bardzo mi się podobał, sprytnie to wymyśliłeś.Legenda o 4 mieczach , ciekaw jestem który miecz z 4 ma leo,ale to chyba nie czas żeby o tym się rozpisawać przekonam się w swoim czasie.
Robimy zakłady kto odczyta runy?Smile
Powrót do góry
 
 
Kaisuj



Dołączył: 30 Lis 2002
Posty: 276
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon Lip 28, 2003 1:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Qrcze, chyba wszystkich zaskoczyles tym watkiem. Osobiscie ja lubie takie niesamowite wstawki. Ale wiesz z czym mi sie to troche skojarzylo? Nie wiem czy ogladales kiedys taki serial "Babilon 5". To cos podobnego do "startrecka". Tam tez bylo wiele roznych nacji walczacych ze soba o dominacje w galaktyce. I byla podobna historia. Co kilkaset lat przylatywala prastara cywilizacja, zwana "cieniami". Bylio oni potezni i niszczyli wszystko co napotykali. I wtedy walczace ze soba cywilizacje jednoczyly sie i odpieraly atak, ale cienie zawsze wracali. Legenda glosila, ze robili to by zachowac rownowage w przyrodzie, oczyscic galaktyke z najslabszych, by przetrwali najsilniejszi, ktorzy gwarantowali rozwoj cywilizacyjny. Ja niestety nie czytalem Sapkowskiego, Tolkiena i innych. Interesowala mnie raczej inna fantastyka. I za pewne jesli Tobie ten watek by sie mial z czyms kojarzyc, to zupelnie z czyms innym. No, ale przyznaje, ze mnie zaskoczyles. W zasadzie to piszesz to w taki sposob, ze dajesz sobie mozliwosc naglego zwrot akcji. Chodzi mi o to, ze mozesz pisac o powstaniu, by nagle zapomniec o nim, zepchnac na dlaszy plan i zajac sie chocby taka legenda. To moze byc dobry zabieg, ale z drugiej strony to jest troche niebezpieczne, gdyz mozesz sie sam pogubic, stracic watek i nie wiedziec o czym tak naprawde chcesz napisac. I moze sie okazac, ze powstanie i Red odeszli do lamusa. A moze to takie dyplomatyczne wprowadzenie do pojednania miedzy goistami i kropkolandia? Poki co uwazam, ze im wiecej tworzysz watkow pobocznych tym lepiej. Tylko, zebys nie znalazl sie w pewnym momencie niewiadomo gdzie. Ale jesli masz juz jakas koncepcje i wiesz co z tego zrobisz, to bardzo dobrze. Nie chce sie podlizywac, ale podoba mi sie co raz bardziej. Po prostu robi sie co raz ciekawsze to Twoje opowiadanie. Boje sie jedynie o to, ze nie bedziesz potrafil sie zdecydowac jaki ma ono miec charakter. No bo przesledzmy to, co bylo do poczatku. Byl watek milosny oraz pokazane okrucienstwo goistow. Byly rozwazania egzystencjalne Overa. Teraz pojawia sie tajemniczy watek, ktory mozna swietnie pociagnac. Jezeli ta roznorodnosc potraktujesz jako wprowadzenie i polaczysz umiejetnie te watki to moze byc naprawde git. Ale sam podniosles sobie poprzeczke. Teraz mozesz zrobic z tego naprawde rewelacyjne opowiadanie. Z drugiej jednak strony mozesz je w prosty sposob popsuc i wyjdzie Ci groch z kapusta. Ale na razie jest super.
Powrót do góry
 
 
Polkolordek



Dołączył: 24 Maj 2003
Posty: 503
Skąd: Gdansk

PostWysłany: Pon Lip 28, 2003 5:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dopiero teraz doczytalem sie wszystkich czesci ywojej sagi radji ale jest extra. Doslownie jakbym czytal SApkowskiego czy Tolkiena Very Happy Very Happy
Jak tak dalej pojdzie to wymyslisz nowy jezyk kropkowiczow Twisted Evil
Acha mam malutka prosbe: jestem co prawda nowicjuszem wsrod takich weteranow jak ty,ale chcialbym abym tez sie gdzies w twojej opowiesci pojawil.Wystarczy jak bede jakims barmanem(choc wolalbym cos ciekawszego),ale chcialbym przez kilaka odcinkow wystapic.Fajnie by bylo radji.Pomysl o mnie Very Happy Very Happy i jeszcze raz gratulacje umiejetnosci literackich Idea Very Happy Idea Very Happy Idea Very Happy
Brawo radji Brawo radji Very Happy Cool
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Czw Lip 31, 2003 10:24 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mimo że bujne korony drzew przysłaniały im niebo wiedzieli że jest już popołudnie. Znudzona i nieco z flustrowana grupa krążyła po lesie od rana. Obawiając się czy las w którym są jest prawdziwą kryjówką kropkowiczów. I zapewne w najbliższym czasie mógłby nastapić bunt. Ale...
- Zatrzymajcie się i podnieście do góry broń – odezwał się nagle głos przed nimi.
Grupa posłusznie robiła co im każe głos, rozglądając się przy tym wnikliwie, nagle zza drzewa, kilka metrów przed nimi wyłoniła się postać, a zaraz za nią druga. Postacie trzymały łuki wycelowane w ich kierunku,
Pierwsza postacią był mężczyzna o długich blond włosach i ostrych rysach twarzy, ubrany był w lekki strój, pasujący do jego szczupłej sylwetki, druga postacia była kobieta o glowę niższa od mężczyzny, swoje blond złote włosy miała splecione w kok, twarz miala pociagłą, dość ładną. Ubrana była niemal identycznie jak mezczyzna.
- Czegu tu szukacie nieznajomi – zapytał mężczyzna, łuki obojga były cały czas wycelowane w ich strone.
- Jesteśmy kropkowiczami – zaryzykował Over rzucając wszystko na jedna kartę, wiedzial że jeśli to sa goiści, to tu skończy się ich wedrówka.
Męzczyzna i kobieta obrzucili ich zimnym spojrzeniem.
- Możecie iśc dalej – odpowiedzieli, usuwajac się z drogi, i mimo ze już nie celowali w ich strone, łuki mieli w pogotowiu.
Grupa wolno ruszyła dalej przed siebie, mijając łucznikow,
- Puścili nas od tak? – zapytał zdziwiony Dzarol gdy byli już dobre kilkanascie metrow od nich.
- To była przednia straż – Over przybrał mentorski ton – maja na celu zbieranie informacji i przekazywanie ich do bazy, strzelaja tylko wtedy gdy sa zagrożeni, albo gdy stwierdzą że ktos wygląda podejrzanie.
- Stwierdzą? – zapytał Leokles
- Dokladnie, jeśli by stwierdzili że jesteśmy podejrzani, od razu dostali bysmy strzale w bebechy, taka jest wojna.
- Jeśli taka jest wojna- mówił Leokles- to znaczy że jeszcze ktos nas podrodze zatrzyma.
Over wyszczerzył żeby.
- Trafne spostrzezenie.
Nie mylili się po kwadransie drogi zatrzymało ich dwóch mężczyzn, byli uzbrojeni w kusze które teraz wycelowane były w ich kierunku. Na sobie mieli srebrne kolczugi, a na plecach skrzyzowane miecze.
- Dokąd zmierzacie – zapytał pierwszy meżczna, długowłosy blondyn o pociąglej, smagłej twarzy i szczuplej sylwetce.
- Do bazy – odpowiedział Over wysuwając się na czoło grupy.
- Idzcie za nami – powiedział drugi mężczyzna, nizszy od pierwszego i nieco bardziej tęższy, wlosy miał krótkie koloru rudego, twarz okrągłą, oszpeconą blizną ciągnącą się przez niemal całe czoło.
Nie sprzeciwiali się bo i nie było po co, wolnym ruchem skierowali krok w stronę wskazaną przez mężczyzn. Na przód kolumny wysuną się rudzielec, na końcu z ciągle nabitą i wycelowaną w ich stronę kuszą szedł blondyn
Szli w ciszy, przez pierwsze kilka minut drogi wokół nie było ani jednej żywej duszy, jednak po chwili przed ich oczami zaczęli pojawiać się pierwsi ludzie, wokół nich miedzy drzewami stały namioty i wykonane prowizorycznie szalasy, wokół których jedni trenowali zapalczywie sztuke wojeną, inny pochłaniali w ciszy swą popołódniową strawę, jeszcze inni wpatrywali się z zaciekawieniem w ich kierunku
Szli dalej.
Im bliżej znajdowali się celu, tym namiotow, szałasów i ludzi było coraz więcej. Jednak prawdziwe tłumy zobaczyli gdy wyszli na wielka polanę którą z każdej strony okalał las. Wokół kreciło się setki ludzi, glównie mężczyźni, ale można również było dostrzec kobiety, naturalnie w męskich strojach i z mieczami przelozonymi przez plecy. Wokół aż kolorowo było od róznorakich namiotów, nad którymi powiewały barwne proporce przedstawiające godło kropkolandii, taki same jakie widnialo na piersi Overa, takie samo jakie znali wszyscy. Namioty były o niebo ładniesze od tych które mijali wcześniej w lasach. Najczescięj stały koło nich stoliki, przy których jedzono, bądź oddawano się wszelkim rozrywkom, typu gra w karty czy w kości. Gdzieniegdzie palily się ogniska, nad którymi z wolna piekło się róznego rodzaju mieso, poczynając od krolikow i bobrów, przez dziki, na jeleniach i sarnach kończąc. Krotko mówiąc obóz tetnił zyciem.
Żołnierze zaprowadzili ich przed jeden z wiekszych namiotow, na którego wiezcholku powiewała flaga z godlem kropkowiczow. Przy wejsciu stał stolik za ktorym siedziało dwóch mężczyzn. Obaj wyglądali na około trzydziestke, nie mieli na sobie zadnej zbroi, można by powiedziec że byli luźno ubrani. Pierwszy z mężczyzn miał krotkie czarne włosy i nieogolona twarz, miał na sobie białą jedwabną koszule, z rozpietym zawadiacko kołniezykiem, i niebieskiego koloru spodnie. Drugi, gładko ogolony blondyn, o niebieskich oczach i mocno zarysowanym podbródku, ubrany był nieco mniej pokazowo, miał na sobie szarą bluzę i spodnie koloru czarnego.
Żołnierze staneli obok luźno ubranych mężczyzn, którzy teraz przyglądali się grupie badawczo.
- Gdzie służyliście? – zapytał nagle pierwszy z nich, blondyn. Z pytaniem zwrocił się do Overa, który stał najbliżej nich.
- Over!!! – rozległ się nagle kobiecy głos, zza namioty przy wejściu którego stali wyłoniła się postać kobiety.
Była niewysoka, miala czarne włosy spiete w kok, ubrana była w meski strój, wpatrywała się w ich kierunku swymi zielonymi oczami. Na jej niebrzydkiej twarzy rysował się uśmiech.
Overseer poznał ja dopiero po chwili, ale na razie nie odzywał się.
Kobieta zwrociła się do meżczyzn przy stole, przez chwile rozmawiali.
- Możecie iść – odpowiedział blondyn po zakończeniu rozmowy z dziewczyną, która szybko doskoczyła do Overa rzucając mu się na szyje w przyjacielskim gescie.
- Witaj Over – powiedziala gdy emocje już nieco opadły.
- Witaj Banitko – odpowiedział.

c.d.n.
Powrót do góry
 
 
szwagiereczek



Dołączył: 25 Maj 2003
Posty: 567
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Czw Lip 31, 2003 2:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hmmm..... no i znowu wiedźmin Very Happy Ten wątek skojarzył mi się z lasem Brokilon . Ten moment kiedy jaskier wchodził tam po raz pierwszy , gdy do okoła nie było nic a nagle wyłonił się wielki obóz driad. Fajne:)
Coś czuję że niedługo bedzie udane powstanie. Laughing
Powrót do góry
 
 
Kaisuj



Dołączył: 30 Lis 2002
Posty: 276
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw Lip 31, 2003 3:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Taka uwaga kosmetyczna Radji: w wolnych chwilach kropkowicze mogliby czasem grac w kropki, a nie tylko karty i kosci:P
Z kazdym rozdzialem co raz bardziej zaluje, ze nie czytalem tego wszystkiego, o czym wspomina Szwagiereczek. Szkoda, na prawde mi szkoda.
Zastanawialem sie nad tym, czy odrodzenie sie kropek, ktore wisi w powietrzu, bedzie mialo jakis wplyw na zakonczenie tego epizodu...
Czas pokaze. A tak na marginesie, to sie niezle dzis napalilem, jak sobie pomyslalem, ze znow bedzie mozna pograc w kropki. Ehhh, byloby ekstra, po tylu miesiacach wyjsc z podziemia. I pomyslec, ze moga nadejsc takie czasy, kiedy to bedziemy mlodym opowiadac, ze kiedys to nie bylo kropek, a nasz nadworny pisarz Radji podtrzymywal nas na duchu i umacnial w wierze, serwujac nam to wlasnie opowiadanie.
Ehhh, Radji, czy Ty wiesz ile Tys dla kropek zrobil? Oczywiscie nie Ty jedyny. Wszyscy Ci, ktorzy sie tu udzielali zrobili wiele. I cholera jestem dumny, ze mialem ten zaszczyt uczestniczyc w tym forum, czytywac opowiadanie Radjego, odpisywac na posty, dyskutowac o przyszlosci kropek... Wink
Powrót do góry
 
 
TheBest78



Dołączył: 16 Lip 2002
Posty: 281
Skąd: z Pcimia Dolnego

PostWysłany: Czw Lip 31, 2003 7:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kaisuj, tylko się nam tu nie rozklejaj, tylko się nie rozklejaj Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
 
 
Kaisuj



Dołączył: 30 Lis 2002
Posty: 276
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw Lip 31, 2003 7:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No faktycznie mnie troche ponioslo, ale juz sie przywoluje do pozadku. Dzieki Best Smile
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Pon Sie 04, 2003 1:08 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Sporo tej straży – zwrócił się Over do Banitki gdy nieco oddalili się od namiotu, dziewczyna spojrzala na niego.
- Szpiedzy – odpowiedziała - starają się dostać do bazy za wszelką cenę.
- Na duktach tez sporo wolnych kompani jeździ, cięzko było się nam przebić.
- uzurpator placi grube pieniądze za glowę kazdego kropkowicza zabitego w tych rejonach, stad ich tylu. Nasi ludzie starają się eliminować jak najwiecej tych wolnych kompanii, ale, jak juz wspomnialam jest ich coraz wiecej.
- Dokąd idziemy – przerwal, idący za nimi Qzawju.
- Musicie się jeszcze wpisać do jakiegoś odzialu.
Miejsce o którym mowila kobieta znajdowalo się przy drewnianej chalupie, niemal na środku polany. Obok domu stał wielki drewniany stół, przy którym siedziało kilku meżczyzn, grupa zwróciła się ku nim.
- Gdzie służyliście, panie – Wielki barczysty mężczyzna z czarnymi długimi włosami zagadną Overa, gdy ten stał tuz przed nim.
- bersekerzy generał Maaaqa – odpowiedział
Mężczyzna uśmiechna się krzywo i brzydko.
- bersekerzy, heh, niewiele ich jeszcze żyje, nalezycie do ginącego gatunku.
Over nie skomentował
- Będziecie więc w jednostce bersekerskiej – powiedzial po chwili mężczyzna już powazniej.
Over skina głową.
- To wszystko panie Overseer, proszę zgłosic się po ekwipunek, jeśli jest panu potrzebny.
Berseker ponownie skina glową i odszedl od stołu kierujac się w strone stojacej nieco dalej Banitki.
Nastepny podszedł Qzawju, jak się chwile później okazało dostał przydział do wolnej kompani, na ktorej czele miał stanąć generał Best.
Leokles, Gerlok i Dzarol dostali się do tak zwanej „Nowej Kompanii” w ktorej slużyli niedoświadczeni młodziacy.
Po wszystkim grupa rozdzieliła się. Gerlok i dzarol riuszyli w kierunku miejsca gdzie znajdowalo się zaopatrzenie, Qzawju pożegnal się i ruszył na spotkanie dawnych druchów których zauwazył w czasie gdy wpisywał się do odziału. Leokles i Over natomiast ruszyli dalej z Banitką, do jednego z namiotow na skraju lasu przy którym byli jej znajomi i nie tylko.
Na niebie z wolna zaczą pojawiać się już księżyc i gwiazdy, jednak było jeszcze dośc jasno, gdy dotarli do namiotu o którym wspomniala kobieta. Over niemal od razu poznal kilku znajomych, ci również poznali go.
- Ja pierdole!!! – krzykna jeden z nich, przerywajac tym samym rozmowe przy stole – Over – powiedzial wstając i podchodząc do bersekera
Mężczyzna był wysoki i szeroki w barach, Over poznal go natychmiast był to jego kompan z bersekerskiej kompanii.
- Witam Polkolordek – powiedzial ściskajac wyciągnietą reke.
Siedzący plecami do nich drugi mężczyzna, zdecydowanie nizszy i szczuplejszy roniez podniusl się z krzesła, Over szybko go poznał
- Witaj Over – powiedział zdecydowanie spokojniej niż Polkolordek – długo zesmy się nie widzieli.
- Witaj Szwagiereczek.
- Sluchajacie psiewiary – Polkolordek zwrocił się do kompanów przy stole – to jest mój przyjaciel Overseer, miejsce dla niego.
Miejsca przy stole było dość, więc nie było problemu by Over, Leokles i banitka przysiedli się do nich. Gdy wszyscy wygodnie zajeli miejsca Polkolordek zacza przedstawiać Overowi swoich kompanów.
- Ten tu to jest Masterx –Wskazał blondyna siedzacego na przeciw Overa – dywizja generała Von satanusa – Masterx machną reką w powitalnym gescie, berseker zrobił to samo
- A ten tu – ciągną polko, wskazując na męzczyzne siedzącego obok niego – to jest Antkiller, też od Von Satanusa. Świetej pamieci Von Satanusa.
- My się znamy – powiedział Ant mierzac Overa zimnym spojrzeniem.
Over spojrzal na niego równie zimno ich wzrok spotkał się.
- Wiedzialem że skądś cię znam.
Nastała chwila milczenia, długiego i nieprzyjemnego milczenia, dwie postacie siedzące naprzeciw siebie z wyraźną nienawiścią wpatrywała się sobie.
Grupa zerkala to na jednego to na drugiego wyraźnie zaskoczona.
Nagle Ant buchną głośnym śmiechem, Over również zaczą się śmiać
- Witaj stary druchu – powiedział berseker wystawiając do niego prawice.
- Witaj Over.
- Kurwa ale mieliście miny – zwrócił się Ant do grupy po chwili, nie przestajac się śmiać.

Zdarzenie to w duzym stopniu poprawiło humor wszystkim obecnym, szczególnie Szwagiereczkowi i Banitce którzy gadali teraz jak najeci. Humor grupy poprawił się jeszcze bardziej gdy Szwagioereczek przyniósł metalowy dzban pelen bimbru, który po chwili zaczą mile grzać w gardle, doprowadzac obecnych do stanu pełnego zadowolenia.
W rozmowie starali się unikać tematu powstania i wojny, wspominając stare czase i śmieszne wydarzenia z nimi zwiąane. Odzywał się każdy, jedynie Leokles siedział cicho, słuchając starszego pokolenia, uważając że raczej nic ciekawego nie jest w stanie dodać do ich barwnych opowieści.
Mimo że temat wojny miał być zostawiony na inna okazje, to jednak Over nie miał ochoty czekać, w stosownej jak uwazał sytuacji zagdaną więc obecnych o powstanie. Naturalnie humor wśród grupy opadł i zaczeło się robić powaznie.


Po chwili gorzalka poszla w ruch, Over od razu zagadna o powstanie o którym siedzący wokół wiedzieli nieco.
- Sytuacja nie jest najlepsza – zaczął Szwagiereczek – wielu co prawda wraca by wzmocnić powstanie, ale większośc z tych co tu są to żołtodzioby.
- Nie jak pod Mazinqourt – wtrącił Polkolordek.
- Wtedy – odpowiedziała Banitka – było jeszcze nasze panstwo i była zawodowa armia, dzis coraz gorzej spotkać jeszcze kropkowiczów.
- Masz racje Banitko, w czasach gdy tak wielu kropkarzy przeszło na go religie, ciężko jest coś zmienić.
- Goiści tez wzieli do siebie porazke pod Mazinqourt – mówił Ant – zapewne widziales podjazdy, no tak trudno byś nie zauwazył. Nie pozwalają na wieksze zgrupowanie kropkarzy.
- A wiadomo coś o ruchach armii goistów? – zapytał Over
- Dochodziły sluchy że uzurpator jeszcze zbiera sily, ale ponoć na dniach z Gopolis ku nam ma wyruszyć stu tysięczna armada.
Over odetchna głóśnie.
- A tu ile jest? - zapytał
- około cztery tysiące – odpowiedziała Banitka.
- Są już jakieś konkretne rozkazy?
- Poza tymi o patrolowaniu lasu nie ma żadnych.
Over łykna dużego lyka bimbru z cebrzyka, skrzywiając się nieznacznie.
- czasem zastanawiam się – mówił – czy warto było ruszać na wojne.
Ant i Szwagier wyszczerzyli zęby.
- Zycie jest piekne – powiedział ironicznie Ant
Tym razem zęby wyszczerzyli wszyscy.

c.d.n. raczej nie predko. jutro wyjeżdzam, więc musze sie powoli żegnać. Może w Anglii coś napisze, może... ?

i pamietajcie o czasach gdy zemie spowijal mrok, a armie go dążyły do zagłady kropkowego śwaita, gdy kropkowicze zjednoczyli sie by we wspolnej potedze zniszczyć go(żło) Smile

do kajsuja, nie, nigdy nie oglądałem babilonu 5, widze że trudo w dzisiejszych czasach znaleźdz coś orginalnego
Powrót do góry
 
 
Kaisuj



Dołączył: 30 Lis 2002
Posty: 276
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon Sie 04, 2003 6:17 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tym razem nie bede komentowac tego, co napisal Radji. Bedzie na to jeszcze duzo czasu. Chcialem sie przede wszystkim pozegnac i zyczyc Ci Radji udanego pobytu w Anglii. Bedziemy wszyscy tesknic. No, ale moze nie bede juz pisal wiecej takich zdan, bo Best znow mnie posadzi o to, ze sie rozklejam.
P.S. To prawda, ze trudno dzis byc oryginalnym, ale moza umiejetnie powielac istniejace schematy, odnajdywac w nich cos nowego. Zreszta Radji, pomysl sobie, ze o kropkach to jeszcze nikt nie pisal przed Toba.
Trzymaj sie i powodzenia na wyspach.
Powrót do góry
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna -> Hydepark Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedna  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następna
Strona 3 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




wiadomosci z forum
Polityka cookies